jacek baczak

Justyna Bargielska: Piękne, mądre i prawdziwe

Po tych wszystkich latach wiem, że moi czytelnicy nie czytają wierszy Bargielskiej, prozy Bargielskiej czy felietonów tejże, tylko Bargielską. Lubimy się, po prostu.

Jarosław Borowiec, Karol Francuzik: Pij ze mną kompot to Twoja pierwsza książka – nazwijmy to w dużym uproszczeniu – publicystyczna. To także książka wielostylowa, choć zaskakująco jednorodna, w tym sensie, że widać i słychać w niej Twój autorski styl. Można nawet zaryzykować tezę, że każdy, kto lubi Twoje wiersze czy prozę, z łatwością odnajdzie się i w tej książce. Jak to jest u Ciebie z przenikaniem się gatunków i rodzajów? Wiesz od razu, że coś będzie wierszem, coś innego kawałkiem prozy, a to materiałem na felieton?

Justyna Bargielska: Mam chyba dość swobodne podejście do gatunków: nie mam pięciu notesików, że niby ten od felietonów, ten od opowiadań, a ten złoty to od wierszy. Właściwie to odkąd dzieci zwróciły mi uwagę, że nie wypada już notować w wersjach roboczych esemesów, głównie dlatego, że na przykład mój telefon nie potrafi utworzyć wersji roboczej bez wybrania odbiorcy i czasem ten mój twórczy bełkot wysyłał się w zupełnie nieoczekiwane miejsca sam, popadłam w wielką niechlujność i notuję gdzie bądź. A potem, kiedy przychodzi potrzeba – emocjonalna lub ekonomiczna – napisania czegoś, po prostu przeglądam te notatki, dziękując Bogu, że cokolwiek z tego potrafię rozczytać.

Może to zabrzmi nieskromnie, bo i w sumie nie chcę, żeby zabrzmiało skromnie, ale po tych wszystkich latach wiem, że moi czytelnicy nie czytają wierszy Bargielskiej, prozy Bargielskiej czy felietonów tejże, tylko Bargielską. Lubimy się, po prostu, nie zwracając uwagi na detale.

Czy „randkowanie ze światem”, o którym piszesz, jest rodzajem uważności? (A jeśli tak, to na co?) Czym są dla Ciebie te randki? Na czym dokładnie polegają?

Uważność w sposób przykry kojarzy mi się z procesem terapeutycznym, doszło do zawłaszczenia tego pojęcia na rzecz języka terapii. I aczkolwiek sam proces językowy szanuję – z tym, że ja szanuję wszystkie procesy językowe – to w odniesieniu do siebie trochę się tego określenia boję. Bo przecież uważność zahacza o jakiś mistycyzm i to też jest mi dość obce.

Randki wyglądają tak, że najlepiej podam przykład. Tuż obok mojego miejsca pracy jest zakład pogrzebowy, na którego wystawie stoją dwie przepiękne, z perłowym połyskiem, urny – błękitna i różowa. Przechodząc tamtędy za pierwszym razem, zatrzymałam się, żeby zobaczyć, jak taką urnę właściwie się otwiera, którędy sypie się prochy. Kolejnego dnia zrobiłam zdjęcie, żeby się w domu przyjrzeć na spokojnie. Nadal nie mam pojęcia, jak to działa. Dzisiaj zakład jest zamknięty, ale postanowiłam, że we wtorek po prostu wejdę tam i zapytam, jak się otwiera te urny z wystawy, różową i niebieską. To będzie wspaniała randka.

W Pij ze mną kompot pojawia się wiele tekstów, w których bohaterkami są niezwykłe kobiety – bez nich historie ich mężczyzn zapewne potoczyłyby się inaczej, może nawet o wielu nie słyszelibyśmy do dziś. I to jest ważna i mocna strona książki. Do kogo zatem skierowane jest tytułowe zaproszenie? I czy komponując książkę, myślałaś o tym, że kobiecość będzie ważnym składnikiem tego kompotu?

Do ryby. Zaproszenie jest skierowane do ryby. Jak na tym legendarnym memie. Cieszę się, że mówicie, że o wielu z moich bohaterek prawdopodobnie niektórzy nie usłyszeliby do dziś, gdyby nie ja i ta książka, ale obawiam się, że jest w tym dużo pochlebstwa i trochę też podciągnięcia tych tekstów pod feministyczną walkę.

W tej książce niczego nikomu nie staram się udowadniać, na pewno nie, że wielu mężczyzn bez kobiet u ich boku w ogóle by się nie przebiło ze swoją ofertą do szerszej publiczności. Prezentuję historie piękne, mądre i takimi, jakie były. A że jest w nich tyle kobiet? Jak mówię, są to historie piękne, mądre i prawdziwe, zadziałała statystyka.

Jak narodził się pomysł z komentowaniem memów? Kontynuujesz ten rodzaj pisania?

Żyję memami od jakiegoś czasu. Kocham memy. Posługuję się nimi na warsztatach, które prowadzę, odwołuję się do nich w rozmowach jak do pełnoprawnych tekstów kultury. A przede wszystkim, jak dopada mnie ciemna noc duszy, odpalam Jeja.pl i siedzę nad telefonem, aż dusza powie: „OK, już mi lepiej”. Myślę, żeby o nich znowu pisać, ale nie mam pomysłu ani na większą całość, ani na docelowego odbiorcę. Ale to cudowny temat.

No to zdradźmy jeszcze, skąd pomysł na tytuł książki. I – przy okazji – jaki jest Twój ulubiony kompot.

No pomysł z mema właśnie. Z legendarnego mema z dziewczynką, która ściska rybę i mówi: „Koham cie rybo. Pij ze mno kompot”. A kompot ulubiony – z suszu, wigilijny, pity raz do roku.

Justyna Bargielska – poetka, prozaiczka. Opublikowała tomy poezji: Dating sessions (2003), China Shipping (2005), Dwa fiaty (2009), Bach for my baby (2012) i Nudelman (2014), Dziecko z darów (2019) oraz prozy Obsoletki (2010)i Małe lisy (2013). Laureatka m.in. Nagrody Literackiej Gdynia (dwukrotnie) i Konkursu Literackiego Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek (2010). Nominowana m.in. do Warszawskiej Nagrody Literackiej, Nagrody im. Wisławy Szymborskiej, Paszportu „Polityki”, Silesiusa, Gryfii oraz nagrody Nike (trzykrotnie). W Teatrze Witkacego w Zakopanem miał premierę jej monodram Clarissima, a w Teatrze Dramatycznym w Warszawie – dramat Moja pierwsza śmierć w Wenecji. Wydała także wspólnie z Iwoną Chmielewską książkę Obie (2016) i zbiór opowiadań dla starszych dzieci Siedem pierwszych przygód Rozalii Grozy (2017). Ostatnio opublikowała Pij ze mną kompot (2021).